Uwaga redaktora: dla Ukraińców, którzy martwią się, że dzisiejsze obrazy telewizyjne z Waszyngtonu wyglądają jak relacja RT w Radzie, oto moja długa perspektywa. W moich niedoszłych czasach komunijnych – wiosna 1971 – jechałem autobusem dalekobieżnym z New Hampshire, aby dołączyć do miliona protestów pierwszomajowych w Waszyngtonie. W autobusie polecono nam przejeżdżać przez linie ruchu na mostach, otwierać tył robaków VW, zdejmować czapki dystrybutorów i wrzucać je do Potomaca. Używaliśmy centrum handlowego jako toalety, paliliśmy narkotyki, gdzie mogliśmy, i generalnie przerażaliśmy dobre matrony z Georgetown. Media establishmentowe odmówiły rozmowy z nami, nazywając nas „zdradliwymi” i „powstańcami”. Nie obchodziło nas to. Walczyliśmy o szczytny cel: wspieranie demokratycznych sił wyzwoleńczych w Wietnamie, Laosie i Kambodży. No cóż, 16-latkowie nie wszystko potrafią. Patrząc w przyszłość, republika amerykańska przetrwa tę jedną – i prawdopodobnie wyjdzie wzmocniona. Serwisy prasowe mogą nawet się zepsuć i zatrudnić – dokładnie sprawdzonego – prawego skrzydłowego, aby porozmawiać z dzisiejszymi wściekłymi młodymi mężczyznami na czerwono. Wesołych Świąt! Z poważaniem, Jim Brooke