Kontrowersyjna restrukturyzacja ukraińskich agencji antykorupcyjnych niepokoi Zachód.


Ukraiński parlament zatwierdził ustawodawstwo, które pozbawi krajowe agencje antykorupcyjne ich niezależności i może utrudnić wysiłki na rzecz zwalczania korupcji na wysokim szczeblu. Zmiany te skutecznie umieszczają Narodowe Biuro Antykorupcyjne (NABU) i Specjalistyczną Prokuraturę Antykorupcyjną (SAPO) Ukrainy pod kontrolą Prokuratury Generalnej, której szef jest lojalny wobec prezydenta.
Ustawodawstwo to jest najnowszym dowodem na to, że rząd Zełenskiego osłabia środki antykorupcyjne, a wielu aktywistów oskarża jego wojenną administrację o przyjęcie autorytarnej taktyki, donosi Bloomberg.
W tym samym czasie ukraińska NABU, odpowiedzialna za badanie korupcji wśród najwyższych urzędników, stanęła w obliczu bezprecedensowej presji po tym, jak jej pracownicy zostali oskarżeni o wszystko, od pomocy Rosji po wspieranie oligarchów. Działania antykorupcyjne pozostają priorytetem dla międzynarodowych darczyńców, w tym MFW i UE.
Tymczasem nowo mianowany wicepremier Ukrainy ds. integracji europejskiej, Taras Kaczka, starał się uspokoić UE podczas rozmowy telefonicznej z europejską komisarz ds. rozszerzenia Martą Kos, zapewniając, że nowa ustawa, przyjęta przez ukraiński parlament, nie zagraża niezależności organów antykorupcyjnych i jest zgodna ze zobowiązaniami Ukrainy wobec UE.