„Oficjalnie oświadczamy, że nasza firma nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek bezprawną działalnością” – napisała firma w komunikacie, zamieszczonym również na swojej stronie internetowej. „W siedzibie naszej firmy nigdy nie pracował sprzęt przeznaczony do wydobywania kryptowalut”. Po nalocie 7 lipca przez SBU, firma sprawdza swoje księgi i stwierdziła: „Podczas badania przedstawiciele organu kontrolnego nie stwierdzili żadnych faktów kradzieży energii elektrycznej. Dlatego informacje o wielomilionowych kradzieżach energii elektrycznej nie odpowiadają rzeczywistości.”